Do Pokhary najlepiej wybrać się autobusem lub tak jak my – mniejszym busikiem. Podróż trwała okoł 6 godzin, po drodze zatrzymała nas policja i wysadziła z samochodu kilka osób, przekraczających dopuszczalną ilość pasażerów. Dodatkowo zabrali i wyrzucili sporych rozmiarów głośnik w drewnianej obudowie, który służył jako jedno z siedzeń dla tych niedozwolonych osób. W samej Pokharze skorzystaliśmy z oferty właściciela hotelu “nad samym jeziorem” umawiając się z nim, że jak nam się nie spodoba u niego, to nie musimy korzystać z jego usług. Hotelik był akceptowalny, choć częściowo jeszcze w budowie. Właściwie to raczej pensjonat, bo pokoje można było policzyć na palcach jednej ręki. Do jeziora było około 300 metrów, ale to drobiazg.